czwartek, 20 grudnia 2012

Lovely, preparat stymulujący wzrost paznokcia

Jestem mega wykończona sprzątaniem, jednak postanowiłam jeszcze notkę dla Was napisać :)

Niedawno postanowiłam kupić preparat stymulujący wzrost paznokcia, ponieważ chcę, aby urosły ładne na Sylwestra. Biorąc go, nie wiedziałam z czym mam do czynienia. Czy pomoże, czy efekty będą widoczne?


Produkt ten trzeba stosować przez co najmniej 2 tygodnie, więc nie jest to opcja dla osób, które lubią mieć codziennie pomalowane paznokcie. Konsystencja jest wodnita, trzeba pozbyć się jej nadmiaru z pędzelka. Jednak jestem zadowolona z tego powodu, iż nie trzeba nabierać dużo preparatu, aby nałożyć go na paznokcie. Wystarczy raz zamoczyć, a pazurki z jednej ręki są pomalowane.


Efekty są, ale małe, paznokcie stały się twardsze, jednak nie zauważyłam ich wzrostu, na czym bardzo mi zależało. Opakowanie również jest przyjemne, szczególnie wpada w oko morski kolor preparatu. Natomiast mogę powiedzieć, że preparat szybko się nie skończy, a za taką cenę - 5 zł, można się skusić.



Wierzycie w koniec świata? Boicie się, że coś jednak jutro nastąpi? Ja się boję, że może nie jutro, ale powolutku coś się będzie rozwijać, co nas w końcu zniszczy..

7 komentarzy:

  1. O bardzo przydatne :) zapraszam do siebie http://hold-thebreath.blogspot.com/ zaobserwuję i liczę na rewanż :D

    OdpowiedzUsuń
  2. akurat dzis przegladalam te odzywki w Rossmanie :-D tylko ze kosztowaly 7zl. w sumie..jakie dzis :P wczoraj! dzis to jestem juz niesmiertelna :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo! To jest coś co mi się przyda! Ja niestety mam strasznie słabe paznokcie i nic na nie nie daje rady. Miałam to nawet wczoraj w łapce w Rossmannie, ale stwierdziłam, że kupię innym razem- głupia ja. >.<
    Wesołych świąt!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gwarantuję, ze każdemu pomoże, chociaż moje zrobiły się bardzo twarde, ale spróbować można :)
      Również życzę Wesołych Świąt :)

      Usuń

Dziękuję za aktywność na moim blogu.
Czytam każdy komentarz i chętnie komentuję Wasze blogi.
Pozdrawiam,
Anita