Z początkiem sierpnia, po pewnym produkcie do włosów, zaczęło się u mnie nagminne wypadanie. Całe garście podczas mycia, z końcówek wystające duże ilości, a na szczotce istna masakra. Nie umiałam tego niczym powstrzymać. W końcu trafiłam na zbieranie chętnych do miana ambasadorki Flosleku. Jedną z kuracji była właśnie ta - zapobiegająca wypadaniu włosów. Zgłosiłam się z wielką chęcią i nadzieją. Udało się! W komplecie otrzymałam szampon, maskę oraz tubki.
Od razu zabrałam się do testów.
Szampon ma konsystencję jak większość tego typu produktów. Bardzo fajnie się pieni, przy małej ilości. Posiada dosyć ciekawy, ale delikatny zapach. Nie pozostaje on na włosach.
Maska ma bardzo zbitą konsystencję. Dobrze się ją rozprowadza.
Włosy po spłukaniu są bardzo mięciutkie. Ostatni produkt w tubce ma bardzo wodnistą konsystencję. Nieraz zdarzało mi się trochę go wylać lub spływał, gdy chciałam nanieść na skórę głowy. Producent zaleca, aby wmasować go przez kilka minut, ale ja nie mam do tego cierpliwości. Zapach ma inny niż pozostałe produkty. Gorszy. Jednak i on nie pozostaje na włosach. Stosowałam go średnio co dwa dni - po każdym myciu.
Kuracja sprawdziła się u mnie świetnie. Wypadanie zostało zostało ograniczone do minimum. Oczywiście problem nie zniknął, ale widzę bardzo dużą poprawę. Myślę, że przy przedłużeniu kuracji, będzie jeszcze lepiej. Jeśli borykacie się z takim problemem jak ja, nie zastanawiajcie się, tylko sięgnijcie po taką kuracje.
Szampon - 24,99zł KLIK , maska - 24,99zł KLIK , kuracja 10x6ml - 79,99zł KLIK