W końcu się podniosłam. W piątek było ze mną jeszcze w miarę dobrze. Sobota to jedna wielka porażka. Ciągła gorączka 38 stopni, drgawki, wielgachna ropa na migdałach, straszny ból ucha. Nic jeść, nic pić ani połykać śliny. Nie miałam nawet antybiotyku, bo w piątek poprosiłam, aby nie zapisywał. Myślałam, że z pomocą cytryny wyjdę lekko z anginy. Nic z tego. Pomagał jedynie Paracetamol, dzięki któremu potrafiłam troszkę jeść. Dziś byłam na wymazie, bo moje ciągłe anginy są nie do zniesienia. Ale co najlepsze.. muszę czekać tydzień. Poszłam w końcu do lekarza i mam znienawidzony antybiotyk wielkości połowy palca. Myślę, że teraz już to jakoś pójdzie, także wybaczcie moją nieobecność, ale nie potrafiłam siąść do komputera. Jedynie sprawdzałam co się dzieje na komórce.
Jeszcze 16 osób i nagrodzone będą dwie osoby w moim rozdaniu!! :)
Dla Was dzisiaj o koncentracie antycellulitowym firmy Marion. Dostałam go w sierpniowym pudełku ShinyBox. Jednak już na początku nastawiłam się, że nie będzie działał cudów. Z racji tego, iż jestem oszczędna, wystarczyło mi go na dwa razy ( pomimo tego, że nie należę do chudych i mam co smarować!). Czyli 10 dni kuracji, nie 5 - tak, jak zaleca firma. Nie oszczędzałam go zbytnio, smarowałam wszystko, tak, aby nic nie pominąć. No i jak to z nim jest? Chłodzi czy nie? Absolutny brak jakiegokolwiek chłodu. A podobno miał się utrzymywać od 15-30 minut.
Wydajność jest w miarę dobra. Konsystencja jednak za wodnita, jednak tego się spodziewałam. Szybko spływa z nóg. Zapach średni dla nosa. Nic przyjemnego, może nawet troszkę odrzucającego. Nie czułam w nim żadnej nutki mentolu. Podoba mi się w tym produkcie opakowanie - po wyjęciu z pudełka przekręcamy otwarcie. Gdy zużyjemy już odpowiednią ilość, na odwrotnej stronie znajdziemy otwór, którym możemy spokojnie zamknąć specyfik do następnego razu.
Nie ma również problemu z wylewaniem się, gdy położymy go bezpośrednio na czymś. Nie trzeba go opierać o coś - u mnie się nie wylewał. No i oczywiście na sam koniec działanie. Czy zauważyłam jakieś? Chyba nie.. Wątpię w szybką kurację antycellulitową, a co dopiero w redukcję tkanki tłuszczowej. Możliwe, że przy następnych dwóch opakowaniach efekt by był. Mam w zapasie jeszcze rozgrzewające, ciekawe jak się te spisze. Ja kupiłam moje bodajże za 8,60zł, ShinyBox podał zawyżoną cenę - 13zł.
Przeciwwskazania:
Skład dla zainteresowanych:
Na razie z moimi ćwiczeniami koniec. Zawsze, gdy ćwiczę, zaczyna się moja choroba. Nie wystawiam się spocona na dwór, nie otwieram okien. Nie wiem o co chodzi. Ale przeraża mnie to. I nie chcę znów tak cierpieć. Moja motywacja osiągnęła poziom zerowy.
Zapraszam do mojego rozdania! KLIK
Trzymam kciuki za twój powrót do zdrowia.Tego koncentratu nie miałam ale teraz chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńojeju .. kochana kuruj się tam , w takim razie może jakaś dieta skoro lipa z ćwiczeniami ? I tak jesteś piękna!
OdpowiedzUsuńNo postaram się wrócić do tego, co jadłam, gdy zaczynałam ćwiczyć :) póki co - jem to, co potrafię :) ta hihi, piękna to może byłam, gdy miałam parę latek :D
Usuńnie wierze z cudowne działania kremów antycellulitowych ale mimo to lubię takie kosmetyki bo często fajnie nawilżają i napinają skorę;p
OdpowiedzUsuńten raczej nie nawilża :)
UsuńWracaj szybko do siebie ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, dla mnie ten koncentrat to absolutny bubel- nie tylko nie chłodził, ale nie dawał nawet MINIMALNEGO efektu. Zjadę go na blogu aż miło, bo szkoda na niego kasy...
Dzięki :) no już właśnie ostatnio widziałam Twoją wstępną recenzję i ten produkt teraz cały czas kojarzy mi się z Tobą :D jeszcze ten rozgrzewający przetestuję :D
UsuńZdrówka zatem życzę :)
OdpowiedzUsuńJa też raczej wątpię w takie antycellulitowe kosmetyki, bez ćwiczeń się nie obejdzie :)
OdpowiedzUsuńno może z ćwiczeniami pomogłoby.. ale jak to sprawdzić :(
UsuńW takim przypadku to rzeczywiście dość trudno sprawdzić ;/
UsuńCzyli kolejny specyfik “cud”, który jak się okazuje efektów nie dostarcza żadnych. Dzięki za tą recenzję, bo dość ciekawie zapowiadający się produkt… Szybkiego powrotu do zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Katherine Unique
Jeszcze mam parę w zanadrzu, zobaczymy co one na to :) dziękuję!
UsuńDzięki,staramy sie;)
OdpowiedzUsuńAle ty to się nieźle załatwiłaś:( Zdrowia!;*
Taki już mój organizm :( dziękuję :)
UsuńRaczej i tak bym się nie skusiła na ten koncentrat, ale dobrze wiedzieć, że to nic specjalnego :)
OdpowiedzUsuńJa lubię sera (bo chyba nie serumy?:p) z Eveline :D
hihi może po prostu serum :D słyszałam o nich dobre opinie :)
UsuńDobrze, że jest troszkę lepiej chociaż aczkolwiek bardzo współczuję tych wielgachnych tabletek, już to sobie wyobrażam, ble..
OdpowiedzUsuńBiedaczko.. kuruj się na razie i nie martw blogowaniem.
Co do tej całej kuracji to ja po antycellulitowych specyfikach nie spodziewam się żadnego efektu co najwyżej chłodzenia, no ale nawet to się nie udało.
:]
JA JESZCZE NIE STOSOWAŁAM KURACJI ANTYCELULITOWEJ. POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO MNIE
OdpowiedzUsuńhttp://dorotadrygalska.blogspot.com/
Zgadzam się z Tobą - brak efektu chłodzącego, brak czegokolwiek... Kosmetyk też starczył mi na 10 dni ;)
OdpowiedzUsuńPS Dzięki za zaproszenie do rozdania ;)
Pozdrawiam ;)
Dobrze wiedzieć przed kupnem bo szukam czegoś dla siebie :)
OdpowiedzUsuń