Niedawno w ramach współpracy z Biocosmetics otrzymałam do testów peel-off mask acerola + Vit C.
Inaczej maska algowa dla kobiet i mężczyzn. Przytrafił mi się do testów produkt, który niestety mogę zrecenzować tylko i wyłącznie pod względem zaczerwienień, brak napięcia, jędrności. Niestety, ale problemów z cerą naczynkową nie mam, więc nie wiem jakie jej działanie będzie w tym miejscu.
Od producenta:
"Niesamowite właściwości regenerujące, odmładzające skórę starzejącą się, zniszczoną, pożółkłą, z przebarwieniami
- zawartość aceroli – owocu, który jest znany z najwyższej zawartości witaminy C – aż 17%, a także zwiera witaminę PP i witaminę A
- Witamina C to „profesjonalista”w likwidowaniu wolnych rodników
Działanie:
- wzmacnia sieć naczyń krwionośnych, stymuluje krążenie krwi co
- łagodzi podrażnioną skórę, rumienie
- dotlenia skórę, co pomaga usuwać toksyny
- wygładza skórę, zwalcza oznaki zmęczenia, stresu,
- odmładza i dodaje skórze witalności
-- hamuje i redukuje efekty starzenia się skóry"
A więc po kolei. Do testów otrzymałam produkt o pojemności 40g, który na stronie Biocosmetics kosztuje 13,20zł, możemy również dostać dużo większą wersje, bo aż 190g, zamknięte w szczelnym pojemniku - 40,01zł.
W opakowaniu znajdziemy bladoróżowy proszek.
Do wypróbowania przygotowałam szklaną miseczkę i łyżkę. Według zaleceń producenta wsypałam 1 łyżkę proszku + 2 łyżki wody i mieszałam aż do pozbycia się grudek. Konsystencja stała się dosyć rzadka, zapach przyjemny, dla mojego noska coś na miarę pomarańczy.
W końcu udałam się do łazienki i zaczęłam nakładać na twarz. Na mojej buzi znalazła się dosyć pokaźna ilość produktu, jednak drugie tyle zostało w misce. Poszłam więc również nałożyć mamie, aby się nie zmarnowała. Niestety, nie przewidziałam tego, iż trzeba nakładać ją bardzo szybko, ponieważ momentalnie zgęstniała i zrobiły się grudki, których ja podczas nakładania nie miałam. Chcąc nałożyć ostatnią warstwę na twarz mamy, nie dało się, spadła ona na ziemię jako twarda grudka.
Chciałam również zaznaczyć, iż w momencie, gdybyście miały z nią do czynienia, wypróbujcie mniejszą porcję. Szkoda marnować tyle maseczki. Myślę, że na drugi raz sporządzę porcję z pół łyżki proszku + ok. 1,5 łyżki wody.
Maseczka po nałożeniu była dosyć mokra, jednak po czasie zaczęła schnąć.
Po kilku minutach |
Czułam już ściągnięcie. Po odczekaniu 20 minut, chciałam, według zaleceń producenta, ściągnąć ją. Jednak fragmenty, które przyschły za bardzo ( na zdjęciu biały kolor ) nie chciały schodzić. Zerwałam tylko to, co się dało. Resztę zmyłam po prostu wodą, bo innego sposobu nie widziałam. UWAGA! nie próbujcie tego co ja, możecie sobie nieźle zatkać wannę albo umywalkę. Lepiej zatykać i powybierać resztki maseczki.
Mój nos po ściągnięciu maseczki był mniej czerwony, a skóra gładsza. Myślę, że produkt ten jest godny swojej uwagi, pomimo paru felerów. A może to ja źle go zastosowałam? Na pewno chciałabym wypróbować innych wersji. Póki co, jest go jeszcze pokaźna suma, także mam nadzieję, że wystarczy przynajmniej na 4-5 razy!
Skład dla zainteresowanych:
Produkt otrzymałam dzięki współpracy z:
Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!
Zapraszam na stronę KLIK, gdzie znajdziecie nie tylko maski, ale również mleczka, glinki, kremy, sera i wiele innych!
Niestety nigdy jeszcze nie stosowałam tej maseczki;)
OdpowiedzUsuńja też nie miałam ale te maseczki mnie bardzo ale to bardzo kuszą ;)
OdpowiedzUsuńnie lubię gdy mi coś zasycha na twarzy , dlatego przeważnie nie używam tego typu maseczek
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt - fajnie wygląda konsystencja :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za odwiedziny i świetny komentarz na moim blogu!:*)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna maseczka, lubię takie maseczki peel off:)
pozdrawiam!:)
może obserwujemy??:*)
jeszcze jej nie miałam:)
OdpowiedzUsuńNa pewno to nie maseczka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że starcza na kilka razy.! :)
OdpowiedzUsuńFajne, lubię takie maski :)
OdpowiedzUsuńmaseczki nie miałam okazji testować, ale plus,że starcza na kilka razy.
OdpowiedzUsuńObserwujemy? Ja już. www.sandicious.blogspot.com
Nie miałam, ale lubię maski peel-of :) Pierwszy raz spotykam się z taką do samodzielnego rozrobienia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa maska, szkoda tylko, że tak ciężko ją ściągnąć ;) A ja właśnie siedzę z glinką zieloną na twarzy i wyglądam jak kosmita :D
OdpowiedzUsuńObserwuję- muszę wspierać swoje "rodaczki" ze Śląska ;P
Pozdrawiam ;)
ja mam peeling tej firmy kokosowy i jest taki piękny zapach że powaliło mnie na kolana:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ściągane maseczki!
OdpowiedzUsuńJa Rybnik a Ty? :D
OdpowiedzUsuńNo wiem gdzie- bo ja mieszkam w dzielnicy Rybnika graniczącej z Leszczynami :D (i wszystko jasne ;P)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej maseczce, ale z chęcią bym się w nią zaopatrzyła ;)
OdpowiedzUsuńTak :D ale ciii :D
OdpowiedzUsuńIntrygująca maseczka, muszę sobie taką sprawić ;>
OdpowiedzUsuńWydaje się być godna uwagi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są maseczki algowe :) Muszę wypróbować także inne warianty :D
OdpowiedzUsuńTe nie mam cery naczynkowej, ale jakies tam zaczerwienienia koło nosa by się znalazły. Ciekawa jestem tych masek, każdy kto dostał raczej chwali :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie ;) Ja na razie używam glinek:)
OdpowiedzUsuńNie próbowałm tej maseczki ale nie wiem czy jest mi potrzebna. Myślę że głownie redukuje naczyńka a z tym nie mam problemów
OdpowiedzUsuńWielokrotnie na zajęciach czy praktykach robiłam maseczki algowe tego typu i widzę, że nałożyłaś zdecydowanie za mało maski. Warstwa musi być bardzo gruba, nie może zasychać w taki sposób, bo robi więcej szkody niż pożytku. Kiedy jest prześwitująca i zasycha zbyt szybko, to nie uwalnia już substancji aktywnych.
OdpowiedzUsuńnie potrafiłabym więcej dać, bo reszta zostawała mi już na paluchach.. przez to poszłam z nią do mamy.
UsuńTeż ją miałam,jestem z niej zadowolona ale faktycznie resztki lepiej wywalić do kosza xD
OdpowiedzUsuńUżywałam różnych maseczek algowych w domu. Dużo jest z nimi paprania i dlatego nie robię ich często :P Ale z tego co pamiętam, to algi należy mieszać w plastikowej miseczce i plastikową łyżką, bo z kontakcie z metalami tracą swe właściwości..
OdpowiedzUsuńPlastikowe lub szklane naczynie :) o łyżce nic nie zostało napisane, więc wzięłam zwykłą :)
Usuńnieznana nam marka, ale zaraz zobaczymy co mają w ofercie:)
OdpowiedzUsuńNiektóre takie maseczki strasznie trudno zerwac z twarzy, nawet zmyć ciężko, właśnie niedawno z jakąś się bawiłam.
OdpowiedzUsuńZainterosowała mnie Twoja maseczka bo na skórę naczynkową, taką mam, może się skuszę za jakiś czas :))Pozdrawiam :)
Niektóre takie maseczki strasznie trudno zerwac z twarzy, nawet zmyć ciężko, właśnie niedawno z jakąś się bawiłam.
OdpowiedzUsuńZainterosowała mnie Twoja maseczka bo na skórę naczynkową, taką mam, może się skuszę za jakiś czas :))Pozdrawiam :)
Nie miałam styczności z takową maseczką :)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu odbywa się konkurs - http://pannapatrycja.blogspot.com/.
Do wygrania wiele nagród, warto spróbować!
Zachęcam do wzięcia udziału, pozdrawiam cieplutko, Panna Patrycja. :)
nie znam ;D
OdpowiedzUsuń