niedziela, 29 września 2013

Firmovo, współpraca

Jakiś czas temu rozpoczęłam współpracę z Firmovo.pl, poprowadzili oni darmową akcję dla bloggerów, która polegała na stworzeniu logo dla bloga. Udało mi się również załapać. Jak zauważyłyście pewnie, mam nowy nagłówek, który od dziś możecie podziwiać ;) Nie wiem jednak, gdzie tkwi problem. Tło naturalnie jest w kolorze białym i taki chciałabym, aby miało. Jednak za każdym razem zamienia się w lekko szary kolor. Czy ktoś wie jak to zmienić? Zmieniałam już kolory w szablonie i nic to nie daje.
Cieszę się, że miałam przyjemność rozmawiać z Panem Jakubem, który stworzył takie dzieło. Zachęcam Was również do odwiedzenia strony na facebooku i zobaczenia co firma utworzyła na innych blogach. Serdecznie zapraszam - KLIK


Chciałabym w tym miejscu podziękować za możliwość przemiłej współpracy oraz za stworzenie czegoś nowego dla mojego bloga! :)







Kochani, od wtorku zaczynam studia. Nie wiem jak z notkami, nie wiem jak z czasem. Obiecuję Was odwiedzać, ale nie gniewajcie się, gdy nie będ


Logo otrzymałam dzięki współpracy z:




sobota, 28 września 2013

Marion, Kremowy peeling z ziarenkami z truskawki do cery normalnej i suchej

I znów przychodzę do Was z firmą Marion. Chyba troszkę żałuję, że nie produkują kosmetyków do oczu, twarzy etc., z chęcią bym wypróbowała! Chyba, że nic o tym nie wiem ;)





Peeling kupiłam z zamiarem dodania go do prezentu dla koleżanki, jednak wpadło mi w ręce co innego i postanowiłam sama wypróbować. To był strzał w 10. Kosztował mnie tylko 1,10zł. Znajduje się w saszetce, tak jak większość tego typu produktów. Po otwarciu urzekł mnie zapach! Jest rewelacyjny, deserowy, do schrupania, a nie na twarz. Przesiąknęły nim również rączki i cały czas go czułam pod nosem.




 Konsystencja jest tak jak opisuje ją producenta - kremowa. Nie ma problemu z wyciągnięciem produktu z opakowania. Nakłada się go bardzo lekko, drobinki nie są za ostre, jednak rewelacyjnie oczyszczają naszą buzię. Są wyczuwalne podczas masowania. Nie podrażnił okolic oczu, nie wyskoczyły mi żadne niespodzianki. Nie było również problemu ze zmyciem. Zostawił buzię naprawdę gładką i w świetnym stanie.
Nie wiem czy również widać to tak, jak u mnie. Najlepiej kliknąć w zdjęcie - widać, że jest gładka :)
Jest bardzo wydajny, wystarczy nam przynajmniej na 5 razy. Chyba, że ktoś lubi "babrać" się większą ilością. Po pozostawieniu kilku dni nie przyschnie, gdy dobrze go zamkniemy. Jest to mój najlepszy peeling! Na pewno wrócę jeszcze nie raz do niego, bądź do innych wersji zapachowych. Naprawdę polecam!

Składniki dla zainteresowanych:




Wygrałam ostatnio na profilu

Chantal Marie duże buty damskie piękną kopertówkę! Wczoraj do mnie dotarła i pragnę się podzielić. Dziękuję bardzo, jest prześliczna! Zapraszam na ich profil, znajdziecie tam buciki dla Pań, szczególnie w dużych rozmiarach 41-45.
No i jeszcze chciałam podziękować Weronice, Ty wiesz za co :))



A tutaj moja przesyłka dla smakoszy :))



P. S Zapraszam chętne osoby na bloga http://p-inez-ka.blogspot.com/ , do zgarnięcia jeszcze 2 opakowania naklejek na paznokcie z Oriflame. Pomóżcie nowej osóbce! Póki co, brak chętnych, kto pierwszy, ten lepszy :)

czwartek, 26 września 2013

No 36, balsam do stóp i paznokci

Jak dobrze wiecie, mam straszny problem z piętami. Są szorstkie, suche. Nie potrafię zmiękczyć ich żadnym kremem, moczeniem ani pumeksem. Postanowiłam spróbować kolejny specyfik. Padło na No36, balsam do stóp i paznokci.


 Jak to większość kremów do pięt, jest tłusty, nie wsiąka w ogóle. Choć producent zaznacza, aby odczekać do całkowitego wchłonięcia, co oczywiście się nie dzieje. Konsystencja jest gęsta, nie ześlizguje się z dłoni ani stóp, zapach neutralny, nie przeszkadza mi w stosowaniu. Specyfik nakładam na noc, ponieważ nie chcę skręcić sobie nogi podczas chodzenia i ślizgania się. 


Na stópki zawsze zakładam grube skarpety, aby kremu nie wytrzeć do pościeli, no i oczywiście, aby miał lepsze działanie. Zawsze po przebudzeniu jestem ciekawa w jakim stanie będą moje pięty. Jednak pomimo tego, iż krem nakładałam naprawdę długo, stan moich pięt w ogóle się nie polepszył. Były cały czas takie, jak przed stosowaniem. Jak dla mnie - wielki bubel. Choć wiem, że nie jedna z Was go miała i chwaliła. Koszt, ok. 5,50zł. 
Czy znacie jakiś naprawdę dobry produkt, który mógłby sobie poradzić z moim problemem? Może jakaś maseczka? Domowe sposoby? Kiedyś moczyłam pięty w wodzie z sodą, ale również nie poskutkowało..

Skład dla zainteresowanych:


wtorek, 24 września 2013

Biocosmetics, peel-off mask acerola + Vit C.


Niedawno w ramach współpracy z Biocosmetics otrzymałam do testów peel-off mask acerola + Vit C.
Inaczej maska algowa dla kobiet i mężczyzn. Przytrafił mi się do testów produkt, który niestety mogę zrecenzować tylko i wyłącznie pod względem zaczerwienień, brak napięcia, jędrności. Niestety, ale problemów z cerą naczynkową nie mam, więc nie wiem jakie jej działanie będzie w tym miejscu.




Od producenta:
"Niesamowite właściwości regenerujące, odmładzające skórę starzejącą się, zniszczoną, pożółkłą, z przebarwieniami

- zawartość aceroli – owocu, który jest znany z najwyższej zawartości witaminy C – aż 17%, a także zwiera witaminę PP i witaminę A
- Witamina C to „profesjonalista”w likwidowaniu wolnych rodników

Działanie: 
- wzmacnia sieć naczyń krwionośnych, stymuluje krążenie krwi co
- łagodzi  podrażnioną  skórę, rumienie
- dotlenia skórę, co pomaga usuwać toksyny
- wygładza skórę, zwalcza oznaki zmęczenia, stresu,
- odmładza i dodaje skórze witalności
-- hamuje i redukuje efekty starzenia się skóry"

A więc po kolei. Do testów otrzymałam produkt o pojemności 40g, który na stronie Biocosmetics kosztuje 13,20zł, możemy również dostać dużo większą wersje, bo aż 190g, zamknięte w szczelnym pojemniku - 40,01zł. 

W opakowaniu znajdziemy bladoróżowy proszek.


Do wypróbowania przygotowałam szklaną miseczkę i łyżkę. Według zaleceń producenta wsypałam 1 łyżkę proszku + 2 łyżki wody i mieszałam aż do pozbycia się grudek. Konsystencja stała się dosyć rzadka, zapach przyjemny, dla mojego noska coś na miarę pomarańczy. 




W końcu udałam się do łazienki i zaczęłam nakładać na twarz. Na mojej buzi znalazła się dosyć pokaźna ilość produktu, jednak drugie tyle zostało w misce. Poszłam więc również nałożyć mamie, aby się nie zmarnowała. Niestety, nie przewidziałam tego, iż trzeba nakładać ją bardzo szybko, ponieważ momentalnie zgęstniała i zrobiły się grudki, których ja podczas nakładania nie miałam. Chcąc nałożyć ostatnią warstwę na twarz mamy, nie dało się, spadła ona na ziemię jako twarda grudka.
 Chciałam również zaznaczyć, iż w momencie, gdybyście miały z nią do czynienia, wypróbujcie mniejszą porcję. Szkoda marnować tyle maseczki. Myślę, że na drugi raz sporządzę porcję z pół łyżki proszku + ok. 1,5 łyżki wody. 
Maseczka po nałożeniu była dosyć mokra, jednak po czasie zaczęła schnąć. 


Po kilku minutach
Czułam już ściągnięcie. Po odczekaniu 20 minut, chciałam, według zaleceń producenta, ściągnąć ją. Jednak fragmenty, które przyschły za bardzo ( na zdjęciu biały kolor ) nie chciały schodzić. Zerwałam tylko to, co się dało. Resztę zmyłam po prostu wodą, bo innego sposobu nie widziałam. UWAGA! nie próbujcie tego co ja, możecie sobie nieźle zatkać wannę albo umywalkę. Lepiej zatykać i powybierać resztki maseczki. 


Mój nos po ściągnięciu maseczki był mniej czerwony, a skóra gładsza. Myślę, że produkt ten jest godny swojej uwagi, pomimo paru felerów. A może to ja źle go zastosowałam? Na pewno chciałabym wypróbować innych wersji. Póki co, jest go jeszcze pokaźna suma, także mam nadzieję, że wystarczy przynajmniej na 4-5 razy!

Skład dla zainteresowanych:



Produkt otrzymałam dzięki współpracy z:



Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!
Zapraszam na stronę KLIK, gdzie znajdziecie nie tylko maski, ale również mleczka, glinki, kremy, sera i wiele innych!

poniedziałek, 23 września 2013

Wyniki rozdania

Pierwsze ogłoszenie - zmieniłam swoją nazwę, od dziś Mariska ( wróciłam do Bloggera, bo w google+ trzeba udostępnić swoje imię i nazwisko, a tego nie chcę)  , aby każdy wiedział, że komentująca Wasze blogi Mariska to poprzednia Anita S. :)

A teraz coś, na co czeka każda z Was! Do rozdania zgłosiło się 79 osób, które zebrały łącznie 455 losów. Przybyło natomiast 124 obserwatorów. Jestem Wam ogromnie wdzięczna! Mój blog istnieje dzięki Wam. Nie sądziłam, że kiedyś będzie na niego wchodzić tyle osób. Mam nadzieję również, że nie zostawicie mnie i dalej będziecie pozostawiać Wasze ślady w postaci komentarzy :)
Pomimo, że nie było Was przeszło 100, postanowiłam nagrodzić 3 osoby, bo liczba zgłoszeń przeszła moje najśmielsze oczekiwania! :)


Zgodnie z obietnicą dodatkowy los dostały:
dorota
Arcy Joko
Akashiya Viv


Ale już nie przynudzam! Przechodzę do generatora liczb.








A któż kryje się za tymi liczbami?




 

Akashiya Viv
Anjaa1103
Paulina Woźnica

Gratuluję dziewczyny! Już piszę do Was emaile. Mam nadzieję, że warunki obowiązkowe zostały spełnione. 


Dwie wygrane Panie również organizują rozdanie. Jeżeli się nie udało u mnie, może tam?
Zapraszam, bo świetne nagrody! :)

Paulina Woźnika KLIK

sobota, 21 września 2013

Fitomed, szampon do włosów koloryzowanych/odżywka ekstraziołowa

Już do Was wracam! Wczoraj zakończyło się rozdanie, wyniki postaram się zamieścić do kilku dni. Wreszcie nadchodzę z recenzją szamponu i odżywki firmy Fitomed, uzyskanej w ramach współpracy.
Wybrałam:
- Odżywka ekstraziołowa do włosów koloryzowanych (odcienie ciemne) "Herbata i Henna"
- Szampon do włosów koloryzowanych (odcienie ciemne) "Herbata i henna"


Pomyślałam, że będzie to duet idealny dla moich niedawno zafarbowanych włosów. Są one w dość ciężkim stanie, a każde rozczesywanie to dla mnie ból.

Szampon ( od producenta ) :


"
Składniki ziołowe: mocny wyciąg z herbaty cejlońskiej oraz z liści henny irańskiej, naturalne substancje myjące wyodrębnione z korzenia mydlnicy lekarskiej, składniki nawilżające i kondycjonujące.
Właściwości: wytwarza swoistą dla mydlnicy pianę i delikatnie myje włosy osłabione po koloryzacji.
Działanie: Według serwisu kosmetykanaturalna.pl synergiczne działanie tych roślin nadaje włosom ciepłe kasztanowe refleksy oraz zapobiega wypłukiwaniu koloru. Oprócz właściwości barwiących wyciąg herbaciany i henny zawiera liczne sole mineralne i antyutleniacze, korzystnie wpływające na zdrowy wygląd włosów. "



Odżywka ( od producenta ) :


"Składniki bioaktywne: wyciąg z liści herbaty cejlońskiej i henny irańskiej, witamina E.
Działanie: odżywka zmniejsza łamliwość włosów osłabionych po koloryzacji, pogrubia je, przyspiesza ich porost, ułatwia rozczesywanie. Dłużej utrzymuje ciemny kolor fryzury, nadaje jej piękny, złocisty połysk.
Sposób użycia: stosując niewielką ilość odżywki można jej nie spłukiwać."



Oczywiście zaraz po zobaczeniu zawartości musiałam wypróbować produkty. Pierwsze co odczuł mój nos to ziołowy zapach. Pomyślałam "jest dobrze". Przypominał Nizoral. Nie wiem czy ktokolwiek z Was kojarzy ten specyfik. Produkt jest dość wodnisty, więc musimy uważać, aby zawartość nie znalazła się gdzie indziej. Wystarczyła ilość ukazana na zdjęcie, aby szampon dobrze się pienił.


Jednak, gdy nałożymy go ciut za mało, to piana jest znikoma. Wtedy nakładam na dłoń malutką kropelkę produktu, aplikuję na włosy i to naprawdę działa. Efekt piany jest ogromny. Moje włosy po spłukaniu szamponu są bardzo sztywne, nieprzyjemne w dotyku. Gdybym nie używała odżywki, myślę, że wyciągałabym je garściami z szczotki. Na szczęście mam również odżywkę. Tutaj konsystencja jest bardziej gęsta, jednak nie przypomina zwykłych, sklepowych produktów. Muszę wylać ją kilka razy na dłoń, aby całe moje włosy zostały pokryte. Odczekuje przeważnie ok. 5 minut i spłukuję. Czuję wielką różnicę - moja czupryna jest miększa! 

  

Jednak tutaj zaczynają się schody. Nici z obietnic producenta, iż produkt ten pomaga w rozczesywaniu włosów. Mam większe kołtuny niż dotychczas. Dodatkowo, po wyschnięciu, moje końcówki to siano, nie umiem ujarzmić ich nawet serum do końcówek. Przed stosowaniem tak nie było. Natomiast produkty zapewniają nam rzeczywiście ładne refleksy. A góra włosów wygląda na zdrowszą. Widzę także, że mój kolor odzyskał dawny blask. Muszę zaliczyć do minusów jeszcze jedną rzecz - strasznie szybko ubywają, szczególnie odżywka. Produkty mają bardzo ładne opakowania. Sam widok sprawia, że wyglądają na przydatne dla włosów. Nie wiem co sądzisz o tych specyfikach. Wiem, że niektóre z Was stosowały i były bardzo zadowolone. Może po prostu póki co, moje włosy są tak bardzo zniszczone, że ich nie tolerują. Myślę, że wróciłabym do nich ze względu na to, że są ziołowe. No i ich ceny. Są bardzo tanie w porównaniu z innymi specyfikami. Szampon - 11zł, natomiast odżywka 9zł.

Składniki dla zainteresowanych:

Szampon:

Odżywka:



Produkty dostałam w ramach współpracy z firmą:



Zapraszam na stronę Fitomedu. Znajdziecie tam nie tylko szampony czy odżywki, w asortymencie również balsamy, żele, toniki i wiele innych!

KLIK


Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

środa, 18 września 2013

DeBa, Bio Vital, Hand Balm

Produkt ten pochodzi z sierpniowego pudełeczka ShinyBox. Przyznam szczerze, że jest to dla mnie nowość. I ten krem, i firma. Jednak miałam już do czynienia z kremem, który również miał naturalne składniki. 


Po pierwsze, w oko wpadło mi opakowanie. Jest takie kolorowe, inne niż inne, przemiły desing :) sama tubka jest również dosyć przyjemna.  


Krem ma lekką konsystencję, ale zauważyłam to w każdym produkcie, który ma naturalny skład. Bardzo fajnie się rozsmarowuje i wsiąka. 10 sekund, a na naszych rękach nie czuć w ogóle kremu. Chociaż niektóre osoby skarżą się, że utrzymuje się na dłoniach dosyć długo. Wystarczy, że dobrze rozsmaruje i lekko "pomacham" łapkami i już go nie ma! Dłonie po zastosowaniu są mięciutkie i nieziemsko pachną. Tak, zapach jest naprawdę rewelacyjny. Przeważnie przez pierwsze kilka minut intensywnie je wącham :)  

 


Jednak zauważyłam, że na drugi dzień stają się znów szorstkie. Mam wrażenie, że produkt robi z nimi to samo co odżywka do włosów. Wygładzenie powierzchowne i na chwilę. Przy kolejnym zmyciu - efekt znika. Nie zauważyłam żadnego nawilżenia, regeneracji czy elastyczności. Nie mniej jednak sam zapach jest urzekający i myślę, że skusiłabym się na niego ponownie.  



Plusem oczywiście jest skład, który nie zawiera parabenów, silikonów i olejów mineralnych. Koszt podany przez Shiny to 12 zł, jednak przeczytałam na jednej stronie, że można znaleźć go w Biedronce za 5zł. Chociaż sama chyba go nigdy nie widziałam. A Wy?


Skład dla zainteresowanych:



Kochani, ostatnie 2 dni mojego konkursu! Serdecznie zapraszam :))

Zapraszam do rozdania mojego i Pauliny :) 




poniedziałek, 16 września 2013

Farmasi, eyeliner

Ale jestem w szoku! Dostałam dzisiaj paczuszkę, której w ogóle się nie spodziewałam. Okazało się, że wygrałam w konkursie La Roche-Posay i otrzymałam Effaclar Duo i Effaclar Oczyszczający żel. Niedoskonałości, strzeżcie się!


Ostatnio w ręce wpadł mi eyeliner z drobinkami.  


Szczerze mówiąc nie pamiętam skąd go mam. Firma zamknęła swoją działalność bodajże w 2009 roku, więc nie umiem sprawdzić również ceny. Na Wizażu możemy się spotkać z paroma kosmetykami tej firmy, ale ich ceny nie są wygórowane. Pędzelek nie należy do najcieńszych, jednak aż tak tragicznie się nim nie operuje.  
 

 Eyeliner nie brudzi rzęs, co czyni przeważnie mój czarny produkcik. Na powiekę musimy nałożyć kilka warstw, ponieważ świecące elementy tworzą prześwity. Specyfik jest dosyć mokry i czujemy go przez kilka minut na powiece. Jednak malowanie nim całej powieki - tak jak na zdjęciu - jest nieopłacalne. Mamy wrażenie, że produkt ściąga nasze oko, a po kilku minutach zeschnięta skorupa sama się kruszy z zewnętrznej części. Produkt jednak nie osypuje się z powieki, chyba, że mocno ją potrzemy. 
 


Na sam koniec dnia wolę lekko zdrapać eyeliner, ponieważ schodzi bardzo łatwo, a nie trzeba się męczyć z usuwaniem go płynem do demakijażu. Myślę, że skorzystałabym jeszcze z ich oferty, gdyby istnieli. Na pewno w mojej kosmetyczce zawitałby kolor miętowy.  
 



Nie spotkałam się jeszcze z kolorowym eyelinerem z drobinkami. Czy mogłybyście coś polecić? Czy ktoś kiedyś spotkał się z firmą Farmasi?


Zapraszam do rozdania mojego i Pauliny :)