niedziela, 28 września 2014

Babeczki Auta / Babeczki Mysza Minnie, Gellwe

Babeczki, babeczki.. Uwielbiam je robić. Te już prawie gotowe, jak i te, w których muszę wszystko sama przygotowywać. Te mają bardzo przyjemne opakowania, takie dla dzieci, jednak przykuwające uwagę. W jednym jest masa truskawkowa i małe Myszki Minnie do ozdoby z masy cukrowej, w drugiej masa jagodowa i czekoladki kolorowe.  



Przygotowanie jest niezwykle proste i nie ma w nim żadnej logiki. Na pewno każda z Was, dałaby sobie radę. Babeczek rzeczywiście wychodzi 15, przez co zrobiłam naraz dwa opakowania. Dla naszej rodzinki taka ilość, to naprawdę nic hihi :) Producent zaleca, aby piec 16-18 minut, jednak ja zostawiłam na troszkę dłużej i sprawdziłam patyczkiem czy są już upieczone. Po odczekaniu aż troszkę ostygną, ozdobiłam je masami, co również było niezwykle proste. Na sam koniec dodałam ozdoby oraz potarłam na wierch czekoladę. 




Słodkości były bardzo pyszne i aż się prosiło o więcej! Myślę, że konkretnie te babeczki to świetny sposób np. na danie dla pociech, które odprawiają swoje urodziny z koleżankami i kolegami. Na pewno każdy z nim, byłby zachwycony pomysłem. Ja na pewno niejednokrotnie po nie sięgnę i znów skosztuję tych pyszności ;) Cena to ok. 8zł.

P.S Moja mama musiała powstrzymywać tatę, aby nie jadł ich dalej ;))


Produkt otrzymałam na spotkaniu blogerek dzięki:

http://www.foodcare.pl/

Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

sobota, 27 września 2014

Cienie w żelu / cienie sypkie, e-naturalne

Dzięki uprzejmości Pani ze sklepu e-naturalne, mogłam przetestować i cienie sypkie, i cienie w żelu. Oczywiście, wszystko dostałam do stworzenia samemu i nie było z tym większego problemu. A ja przynajmniej znów mam świadomość, że to, co stosuję, robiłam sama. Byłam święcie przekonana, że cienie w żelu będą bardzo mocne i staną się moimi ulubionymi. Ale czy tak się stało?
Pigmenty jakie sobie wybrałam to:

Malachite KLIK

Sapphire KLIK

Pierwsze stworzyłam i zaczęłam testować cienie sypkie. Pigmentów dodałam dosyć sporo, jednak niestety, ale intensywność cieni jest dosyć kiepska. Nie pomaga nawet baza. Wiem, że są osoby, które lubią taki delikatny makijaż, jednak ja do nich nie należę. Zależy mi na tym, aby cienie były widoczne i dosyć trwałe. Niestety, tutaj pozostała tylko trwałość.





 Natomiast cienie w żelu.. Całkowicie się zawiodłam. Nie wiem czy to ja coś robię źle, czy one po prostu takie są. Nie potrafię nałożyć ich na całą powiekę, bo strasznie się rolują. Wiem, że gdybym dała radę je rozprowadzić, wyglądałyby super. Niestety, ale nie umiem tego zrobić, przez co cienie nie zostały praktycznie w ogóle przetestowane, ponieważ nie mam takiej możliwości.



Jeżeli wiecie, co robię źle, byłabym wdzięczna za podpowiedź. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona na te dwa zestawy, szkoda, że mnie nie zadowoliły :( Jednak na sam koniec znalazłam rozwiązanie. Stosuję same pigmenty na oko i jest to strzał w 10! Są mocne, takie, jakie chciałam. Kolory, które wybrałam, jak dla mnie są prześliczne. Mam nadzieję, że nie robię nic złego, stosując same pigmenty na powiekę :) Cena cieni sypkich to 14,90zł KLIK, natomiast cieni w żelu 8,90zł KLIK


Produkty otrzymałam dzięki:


Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

wtorek, 23 września 2014

Soki na Dzień Dobry

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją 4 soków. Są one w 100% naturalne i bardzo pyszne. Pierwszy do testów szedł soczek z aronii. Przyznam szczerze, że mam go praktycznie na co dzień w domu, ponieważ aronię mam w ogródku i mamy zawsze zapas w piwnicy. Jest dosyć kwaśny i z początku aż mnie krzywiło, gdy robiłam łyczka.


Myślałam, że nie dam rady go dopić, ale w momencie, gdy kubki smakowe się przyzwyczaiły, on stał się bardzo pyszny i wyczuwałam fajną nutkę słodyczy. Według producenta, regularne stosowanie poprawia pamięć i procesy uczenia się. Cena to 5,99zł KLIK. Kolejny to jabłko-malina. Tutaj smak też nie był do końca słodki, jednak kwaskowatości nie odczuwałam.


Oczywiście kolejny, pyszny produkt, który popijałam z wielką chęcią i aż żal było go kończyć. Na stronie kosztuje 3,99zł KLIK. Przedostatnia pyszność to sok z mandarynek. Takiego jeszcze nigdy nie piłam. Posiadał osad, który trzeba było dobrze wymieszać, jednak podczas picia nie był wyczuwalny. Soczek miał bardzo fajny, słodki smak. 



Myślę, że mogę określić go mianem "mój ulubiony". Odpowiada za obniżenie złego cholesterolu oraz wpływa na utrzymanie odpowiedniej wagi. Cena 3,99zł KLIK. Ostatni, który również mi bardzo zasmakował, to sok z ananasa. Również posiadał osad, który trzeba było wymieszać. Jak dla mnie, był najsłodszy. Nie wiem czy znacie smak soku z ananasa z puszki, który dodajemy np. do ciasta.


Ten jest podobny, jednak mogę powiedzieć, iż bardziej naturalniejszy. Soczek pomaga przyśpieszyć gojenie i zrastanie się tkanek. Koszt to 3,99zł KLIK. Soczki, nie dość, że są przepyszne, naturalne, to w dodatku posiadają również właściwości rewelacyjne dla zdrowia. Czy możemy chcieć czegoś więcej? Ja jestem zachwycona i na pewno spróbuję jeszcze innych smaków!

P.S Przepraszam za jakość, ale znów byłam bez aparatu :(


Produkty otrzymałam dzięki:
 http://sokinadziendobry.pl/

Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

poniedziałek, 22 września 2014

Liebster award


Jakiś czas temu zostałam nominowana do tej zabawy przez moją kochaną Weronikę! Zasadniczo już nie "bawię" się w to, ale specjalnie dla Ciebie, odpowiadam! :)
Nie będę nikogo nominować ani wymyślać pytań, ponieważ wiem, że i tak większość olałaby to ;)


1. Jakie wspomnienie nieodłącznie kojarzy Ci się ze szkołą podstawową?
Pierwsze wspomnienie, które za każdym razem przychodzi mi na myśl to to, jak byłam gnębiona przez chłopaków. Niestety, ale zmieniło się to dopiero w połowie gimnazjum i do większości z nich teraz mam żal, pomimo, że starają się do mnie rozmawiać. Jednak było, minęło ;)

2. Każdy z Nas ma takie piosenki przy których skakał ze szczęścia, albo cichutko płakał ze wzruszenia. Proszę podaj kilka tytułów.
Ciężko mi teraz na szybko wymieniać. Jednak w większości są to piosenki lat 90, w które wprowadziła mnie siostra z bratem. Vengaboys, Dr Alban, Mr President i inni. Przyznam się szczerze, że pamiętam również nasze Śląskie Szlagiery, które leciały zawsze w niedziele podczas robienia obiadu z mamą. Do dzisiaj dobrze je wspominam i rewelacyjnie mi się przy nich tańczy na weselach :)

3. Twój dzień zaczyna się od…, a kończy na…?
Oczywiście wstania z łóżka, a kończy się na położeniu do łóżka hihi :)

4. Kiedy i jak poznałaś swoją pasję i ile czasu obecnie jej poświęcasz?
Ogólnie jestem osobą bez jakichś konkretnych pasji. Mogę jednak powiedzieć, że jest to blogowanie. Zaczęłam prawie dwa lata temu. Poświęcam, tyle tylko ile mogę. Czasem godzina dziennie, czasem więcej. Czasem zdarzy się, że nie poświęcam ani godzinki, ponieważ nie mam dostępu do komputera. Jednak wtedy czuję taki wewnętrzny niepokój, że nie mogłam skomentować nowych notek. 

5. Proszę wymień dziesięć słów, które przychodzą Ci na myśl, gdy wspominasz swój rodzinny dom.
Ciepło, radość, zabawa, brat, siostra, obiadki, maskotki, czułość, miłość, energia.

6. Będąc dziećmi często oszukiwaliśmy przeznaczenie. Czy pamiętasz jakąś sytuację, kiedy to byłaś o krok od nieszczęścia?
Gdy byłam mała, miałam dookoła dzieci troszkę starsze ode mnie. Pewnego dnia, chciałam przebiegnąć przez drogę do chłopaków. Oczywiście nie popatrzyłam i byłam tuż przed samochodem. Na szczęście zdążył zahamować. 

7. Wyjście z domu bez makijażu to odwaga na którą stać tylko nieliczne kobiety, czy zupełnie normalna sprawa?
Myślę, że dla kobiet, które malują się codziennie, to odwaga. Ja sama, nie wyobrażam sobie, iż mogłabym wyjść bez lekkiego podkładu i przynajmniej warstwy tuszu. Nie ma dla mnie w ogóle takiej opcji. Wiem, że ludzie nie wiedzą czy na co dzień się maluję, czy nie, ale mam wrażenie, że każdy mi się przygląda.

8. Najgorsza książka, jaką przeczytałaś w życiu i dlaczego Ci się nie spodobała.
Chyba nie miałam dużo takich książek, ponieważ nie pamiętam za dobrze. Jednak nie za bardzo do gustu przypadła mi książka "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Ogólnie, bardzo lubię tematykę wojenną i żydowską, ale opowiadaną w taki sposób, jak codzienna rozmowa. Np. "Opowiadania Borowskiego" czy też "Rozmowa z Markiem Edelmanem"

9. Wymień proszę kilkanaście miejsc, które musisz zobaczyć jeszcze przed śmiercią :-)
Wyspy Kanaryjskie, Majorka, Ibiza, Honolulu, Kreta i wszystkie inne miejsca w Polsce, które są piękne, a o których póki co nie wiem. W końcu, cudze chwalicie, swego nie znacie ;) 

10. Dziś czy jutro? Który dzień jest dla Ciebie ważniejszy? [ Nie mam na myśli konkretnej daty, a pojęcie ogólne.] :-)
Dziś.. W końcu jutra może nie być :)

11. Mój blog to dla mnie…?
Odskocznia od rzeczywistości. Miejsce, w którym czytam o tym, co dla mnie jest ważne. To przyjemność. Nie mam pojęcia co robiłam wtedy, gdy bloga nie posiadałam.



Dziękuję kochana za tak ciekawe pytania, to była sama przyjemność!

piątek, 19 września 2014

Olejek LITSEA CUBEBA, Aromat

Drugi to ten, o dziwnej nazwie. Przyznam szczerze, że pierwszy raz o nim cokolwiek czytałam, ale bardzo mnie zaciekawił. Co najdziwniejsze! Gdyby nie karteczki, powiedziałabym, iż to właśnie ten jest cytrynowy. Jest mega intensywny! Wybrałam go przede wszystkim dlatego, iż odświeża powietrze i zabija zarazki. O tak, z tym odświeżeniem jak najbardziej się zgodzę. Nie wiem jak z zarazkami, ponieważ tego nie potrafię zaobserwować. Jednak czy wiecie, że w naszej pościeli może być aż 2 miliony roztoczy? 



 Czy wyobrażacie się ile innych, różnych zarazków jest wokół nas? Wolę o tym nie myśleć, bo musiałabym się chyba zamknąć w jakimś dużym, szczelnym opakowaniu! Dosyć często również łapią mnie infekcje intymne, szczególnie w czasie antybiotykoterapii. Póki co, nie chcąc zapeszać, nie musiałam używać go w tej kwestii, ale mam nadzieję, że również pomoże. Na pewno również wypróbuję go w zimie, gdy moje drogi oddechowe zaczną nie najlepiej się sprawować. Uważam, że każda z nas powinna mieć takie produkty w domu. Są świetne i na pewno nam nie zaszkodzą. Swoimi właściwościami mogą bardziej nam pomóc, niż te wszystkie chemikalia. Cena 6,60zł KLIK


Produkt otrzymałam dzięki:


Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

czwartek, 18 września 2014

Olejek cytrynowy / olejek Litsea Cubeba, Aromat

Jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Aromat. Przez to, iż kiedyś testowałam olejki, które zostały mi zaproponowane w tej współpracy, mogłam wybrać sobie sama. Produkty mają niezwykle intensywny zapach. Niestety, ale w drodze troszkę się rozlały i przesiąknęła nimi cała koperta oraz moje ręce, ponieważ chciałam przetrzeć buteleczki. Na moich rękach pozostał naprawdę długo i dalsze mycia nic nie dawały. Koperta również rozniosła zapach po całym pokoju, ale tym się nie martwiłam, ponieważ akurat miałam remont i rewelacyjnie odświeżał pomieszczenie. Cytrynowego używałam przede wszystkim do kąpieli oraz upajałam się nim przed spaniem. 



Świetnie relaksuje podczas kąpieli np. po pracy. Nie chciałam wychodzić z wanny, tak było mi dobrze. Myślę, że mogłabym tam spokojnie zasnąć, gdyby to było łóżko. Jednak radziłam sobie tak, iż przed snem wąchałam go albo pomoczyłam ciutkę palec i wtarłam w poduszkę. Noc przespana gwarantowana! Jestem typem osoby, który przeważnie dwa razy w ciągu nocy musi się obudzić. Z tym produktem tak nie ma i jestem bardzo mile zaskoczona, ponieważ tego mi brakowało. Dodatkowo, na łydkach mam dziwne przebarwienia. W jednym miejscu jest linia, przy której po lewej stronie noga jest ciemniejsza, przy prawej jaśniejsza. Produkt świetnie to zniwelował, chociaż nie wierzyłam, że coś może jeszcze zadziałać. Ma radzić sobie również z trądzikiem, ale po mojej akcji z poparzeniem twarzy po cytrynie - wolę nie próbować ;) Cena - 4,90zł KLIK

C.D kolejnego olejku nastąpi jutro... :)


Produkt otrzymałam dzięki:


Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

środa, 17 września 2014

Mydełka, Veggie Bubbles

Odkąd zaczęłam bardziej wgłębiać się w blogosferę, kocham naturalne mydełka! Jakimś cudem udało mi się dostać parę z Veggie Bubbles. Testowanie było dla mnie samą przyjemnością. Otrzymałam: awokado&limetka, zakręcony miętusek, solankowe słodki cytrus, milk honey&oatmeal. Co jedno, to pachnie piękniej! I nie jest to taki zapach zwykłych mydeł z hipermarketu, który po wwąchaniu się czuć chemią. Jest to zapach, który przenika bardzo głęboko! Nadaje świetną, subtelną powłokę po umyciu się. Mam ochotę wąchać i wąchać swoje ciało. 


Bałam się nutek mięty, ponieważ zawsze w takich produktach mnie odrzucają. Ale ten produkt mnie urzekł. Przyznam szczerze, że nie potrafię wybrać, który jest ten "naj", ponieważ jak dla mnie, wszystkie są rewelacyjne. Świetnie oczyszczają ciało, jak i buzię. Nie miałam problemów z nowymi niespodziankami. Natomiast zauważyłam, że te, które były, zaczęły powoli znikać. Świetnie się pienią, jak na naturalne produkty. Może krótko o tym, co było założeniem, przy tworzeniu takich naturalków
 

" Wszystkie oleje są olejami roślinnymi, barwniki to przyprawy i barwniki roślinne, zapachy to olejki eteryczne. Nie stosuję mocno kontrowersyjnego OLEJU PALMOWEGO- jego produkcja przyczynia się do degradacji naturalnego środowiska lasów tropikalnych, oraz cierpienia żyjących tam zwierząt. Masło Shea sprowadzane jest z Ghany, wytwarzane ręcznie prze kobiety ze spółdzielni kobiecych, które się utrzymują z produkcji tego drogocennego tłuszczu. " Da się? DA SIĘ! Tylko trzeba chcieć. Trzeba chcieć wspierać takie osoby, aby wybiły się ponad te wszystkie produkcje tego, co sztuczne. Ja dzięki blogosferze uczę się w końcu żyć z naturą! Dzisiaj mojego nr 1 nie będzie, ponieważ wszystkie otrzymały złoty medal. Mam ochotę na więcej. Niestety, nie wiem w jakiej są cenie, ale zapraszam do kontaktu z bardzo miłą Panią, poprzez FB!


Produkt otrzymałam dzięki:



Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

niedziela, 14 września 2014

Super Połysk 3w 1, Laura Conti

Dawno nie odżywiałam paznokci tak, jak teraz! Jest to idealny moment do testów, ponieważ chcę zapuścić pazurki na wesele, aby nie robić tipsów. Ten produkt ma aż 3 funkcje - regeneruje, wzmacnia i nadaje super połysk. Te dwie pierwsze opcje może średnio się sprawdzają, ale połysk jest naprawdę bardzo fajny.  


Gdybym miała krótkie paznokcie, na pewno sam w sobie by mi wystarczył. Możemy go stosować jako bazę lub lakier nawierzchniowy. Ja używam go do tych dwóch opcji. Najpierw nakładam go jako bazę, aby nie zabarwić płytki paznokcia, a później już na samą górę, aby dodać blasku. Powiem Wam, że świetnie się sprawdza w tej kwestii. 


Pomimo tego, iż nie widzę wzmocnienia, na pewno kupię go jeszcze nie raz. Zachwyca mnie również konsystencja, która nie jest lejąca, tak jak w większości tego typu produktów. Mam troszkę wrażenie, jakbym nakładała żel na paznokcie. Szybko wysycha i jest bardzo wydajny. Czego chcieć więcej? Cena to 8,99zł KLIK




Produkt do testów otrzymałam dzięki:
 
 
Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!

środa, 10 września 2014

Jeszcze niedawno, mój pomadkowy świat był bardzo malutki. Miałam jedną i tą samą, którą zazwyczaj smarowałam usta na noc, gdy je obgryzłam lub popękały. Teraz mój asortyment wzrósł i czasem zastanawiam się, której użyć! 
Dzisiaj o dwóch, jakże podobnych produktach. Jeden z nich ma pomóc ustom podczas słońca, drugi w  momencie, gdy są spierzchnięte. Niestety, ale nie dałam rady sprawdzić tego, czy filtr, który ma chronić usta, działa na słońcu. Otrzymałam produkt w momencie, gdy słoneczko się całkowicie na nas obraziło. Jednak z powodu wesela, czasem wybieram się na solarium i wspomagam się tym produktem. 




Do teraz nie mam żadnego problemu. Nie wiem czy takowy wystąpiłby bez pomadki, ale lepiej dmuchać na zimne! Tak, jak wspominałam, w Chorwacji dostałam bąbli na nosie i uszach z wodą, kto wie jak za jakiś czas zareagują moje usta.  


Natomiast drugi nasz specyfik również bardzo fajnie działa. Nieraz zdarza mi się oblizywać usta na zimnym ( które już jakiś czas temu u nas zawitało ) lub na wietrze. Wtedy moje usta są tak bolące, iż czasem nie mogę wytrzymać. Jest to jednak odruch bezwarunkowy i dociera dopiero do mnie wtedy, gdy jest już za późno. 




Ta pomadka również świetnie sobie z tym radzi. Wierzę, że i w zimie przyniesie ulgę moim ustom. Średnio mi się podoba jednak opakowanie, chociaż jest bardziej wyrazistsze niż pierwszego produktu. Natomiast umieszczony krzyż, kojarzy mi się dosyć mocno ze szpitalem.. Cena produktu z filtrem 5,39zł KLIK, natomiast tej"krzyżem" 6,99zł KLIK




Produkt do testów otrzymałam dzięki:
Serdecznie dziękuję za możliwość testów!
P. S Chciałabym na wesele zrobić coś takiego: 
Czy ktoś widział gdzieś do kupienia takie kółko?

poniedziałek, 8 września 2014

Velvet Orange, Full Mellow

Kolejny produkt z moich ulubionych to balsam do ust. Niestety, nie znajdziecie go na stronie. Opakowanie jest bardzo ładne, jednak mam troszkę problem z nabieraniem z moimi paznokciami. W dodatku, dosyć szybko się brudzi. Konsystencja jest bardzo zbita. Zapach produktu jest bardzo lekki. 



Pomarańczowy.. Pyszny.. . Na szczęście nie mdli. Dzięki swojej konsystencji, nie mam oporu, aby nakładać go na usta w każdym momencie. Nie ma możliwości, abym wyjechała za nie i pozostał ślad. Nakładam go przeważnie na noc, aby zregenerować potrzebne miejsca. Przyznam szczerze, że bardzo fajnie się do tego nadaje, ale nie jest jednak najlepszy. 


Nie mniej jednak, uważam, że to fajna opcja dla pomadek, które nie raz są mega klejące. Jest bardzo wydajny i podejrzewam, że zostanie u mnie bardzo długi czas. Niestety, nie podam Wam ceny, ponieważ takowej nie posiadam. Jednak jeśli ktoś ma chęć, zapraszam do kontaktu na stronie Full Mellow, na pewno takie informacje uzyskacie!


Produkt otrzymałam dzięki:
Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!
 
 
P.S Lista na spotkanie blogerek jest już ZAMKNIĘTA! Nie spodziewałam się, że aż w takim tempie się zapełni. Jest to dla nas bardzo miłe! Wszystkie osoby zostały już powiadomione o dostaniu się. Udało nam się zebrać grono dziewczyn, z którymi będziemy widziały się pierwszy raz! Niezwykle się cieszę!

piątek, 5 września 2014

Odżywka Vitamin Booster, Laura Conti

Odżywki do paznokci to jest to, czego teraz bardzo potrzebuje. Moje paznokcie, już długi czas, szybko się łamią. Kiedyś potrafiłam zapuścić naprawdę długie, teraz nie mam na to szans. Jak już ładnie zaczynają rosnąć, to potrafi mi się parę skruszyć.. Postanowiłam je przyciąć i malować je codziennie odżywką.  



Produkt nakładam tylko raz, bo tak zaleca producent. Nie wiem jednak, czy dobrze rozumiem, ponieważ niektóre z nich nakłada się raz, ale codziennie przez tydzień. Nie mniej jednak, z tą tak nie postępowałam. Malowałam nią paznokcie, a później przykrywałam to lakierem. Przyznam szczerze, że nawet bym go nie musiała używać, ponieważ paznokcie ładnie po niej błyszczą!



Wygląda naprawdę bardzo naturalnie. Bardzo fajnie odżywia paznokcie. Nieraz zdarzało mi się, iż lakier odchodził płatami, które zrywałam. Paznokcie w tym momencie, tak jakby mnie bolały. Czułam taki dyskomfort. Czy Wy też tak macie? Dzięki tej odżywce, minęło to.  



Na pewno wpływa na twardość, ale zaraz po nałożeniu. Jako tako, większego wzmocnienia nie zauważyłam. Jednak na pewno wrócę po nią, ponieważ ma naprawdę świetny kolor, któremu niejeden lakier może pozazdrościć. Cena to 8,99zł KLIK


Produkt do testów otrzymałam dzięki:
Serdecznie dziękuję za możliwość testów!

środa, 3 września 2014

Spotkanie śląskich blogerek, 18.10.2014 KATOWICE

Kochani, zaplanowałyśmy już w czerwcu, iż w październik zorganizujemy jak na razie nasze ostatnie spotkanie. Paulina zaczęła klasę maturalną, Emilia ostatni rok studiów, a ja pracę. Chcemy spokojnie zająć się póki co, swoimi obowiązkami.

Spotkanie planujemy dla 13 osób, czyli zapraszamy w nasze kręgi jeszcze 10 blogerek! Odbywać się będzie ono w Zielonej Mydlarni w Katowicach. Godzina jaką planujemy, to 15, ponieważ moja praca, Emilii studia, a Pauliny szkoła, nie pozwalają na to, aby zacząć prędzej. Prawdopodobnie odbędzie się zbiórka dla osób z Ukrainy. Infułat, który jest zaprzyjaźniony z naszym księdzem, został tam oddelegowany. Sytuacja, jak wiecie, jest bardzo trudna. Buduje on kościół, ma pod sobą mnóstwo biednych wiernych. Potrzebna będzie pewnie jakaś "sucha" żywność, koce i inne potrzebne rzeczy. Ksiądz na razie jest na pielgrzymce, więc będę Was informować po jego przyjeździe czy taka zbiórka będzie potrzebna.

Aktualizacja:
Zbiórka odbędzie się jednak na rzecz osób z Domu Samotnej Matki oraz Domu Dziecka.

Osoby chętne, do miłego spędzenia czasu w naszym gronie, proszone są o zgłoszenia na email: anitasadlo@interia.pl

Lista otwarta będzie tak długo, aż zbierzemy odpowiednią ilość chętnych. 

Banner zostanie umieszczony za jakiś czas!

18 PAŹDZIERNIK 2014
GODZINA 15:00

Warunkiem koniecznym, któremu będziemy się BARDZO DOKŁADNIE przyglądać, jest aktywne prowadzenie bloga. Aktywne, to nie znaczy raz w miesiącu, to znaczy częściej :)
Nie przyjmujemy osób typowo konkursowych oraz takich, których recenzje mieszczą się w trzech zdaniach. Zależy nam na ładnych, estetycznych blogach!

wtorek, 2 września 2014

Zabieg Hammam, Atelier Natury

Przyznam szczerze, że pierwszy raz dowiedziałam się o tym zabiegu, dopiero podczas konkursu na blogu Atelier Natury. Zaciekawił mnie strasznie i postanowiłam wziąć udział. Miałam wielkie szczęście, ponieważ udało mi się! Przesyłka dotarła do mnie w cudnym pudełeczku. Aż żal mi było je rozpakowywać!



Cały zabieg ma cztery etapy. Pierwszym z nich powinna być sauna parowa. Oczywiście, w domu jej nie mam, jednak dzięki temu, iż miałam ogień w domu, mogłam spokojnie sobie zrobić taką swoją "saunę". Zresztą, nieraz gdy mama wejdzie po mnie do łazienki, to słyszę z jej ust, iż jest tam jak "w saunie" ;) To wszystko ma na celu otworzenie porów i zmiękczenie skóry. W drugim etapie dochodzą już produkty, które otrzymałam w przesyłce. Konkretnie na pierwszy ogień idzie mydło Savon Noir, które ma niezbyt przyjemny zapach oraz rękawica Kessa. 



Rękawicą, wraz z mydłem, masujemy całe nasze ciało, skupiając się bardziej na miejscach, w których nasza skóra jest troszkę grubsza. Dzięki temu, pobudzamy nasze krążenie, oczyszczamy skórę oraz również likwidujemy cellulit. Rękawica robi to bardzo delikatnie. Kolejny etap to glinka Rhassoul. Dla mnie należy do najmniej przyjemnych, ponieważ dosyć troszkę się nią zdążymy ubrudzić, niż nałożymy na całe ciało. 


Nigdy zresztą tego nie robiłam. Glinka służyła mi tylko i wyłącznie do twarzy. Ta część ma działać ujędrniająco. Czwarta i ostatnia część, to nawilżenie. Służy nam do tego olejek arganowy w czystej postaci. Smarowanie się nim, jest niezwykle przyjemne, pomimo braku super zapachu. 


Był to mój pierwszy raz z tym zabiegiem, ale wiem, że nie ostatni.. Moje ciało dawno nie było tak świetnie nawilżone. Wchłaniało olejek tak bardzo, jak mogło, a ja ciągle dotykałam moją miękką skórę.. 
Cena mydła - 15zł KLIK, olejek arganowy - 26zł KLIK , rękawica Kessa - 19zł KLIK
glinki nie znalazłam
Cały zestaw, taki jak ja miałam - 75zł KLIK


Rytuał hammam to sekret wiecznej młodości!


Produkty otrzymałam dzięki:


Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania!